Archiwum maj 2020


Gospodarstwo
29 maja 2020, 10:17

 

Rozmowa z Kazimierzem, rocznik '53

 

Patryk: Co Panu się najbardziej podobało w okresie PRL-u?

Kazimierz: Że byłem młody.

 

P: W końcu to jakiś pozytyw.

K: No ja. Człowiek miał więcej siły, żeby robić w ogrodzie i zajmować się domem. Teraz nic się już nie chce i łupie w krzyżu przy najmniejszym wysiłku. 

 

P: Czy Jankowice Rybnickie jakoś się zmieniły na przestrzeni tych wszystkich lat? Mam na myśli, że w dużych miastach postęp we wszystkich sferach życia jest ogromny. 

K: Wieś wcale nie jest taka zła, jak myślą mieszczuchy. Mamy wszystko, co niezbędne: kościół, sklep spożywczy, bar. Ino kina brakuje, ale samochodem do Rybnika przecie niedaleko. Wiadomo, że od czasów PRL-u wiele się zmieniło i Jankowicie się rozwinęły, jak inne wsie i miasta. To, co najważniejsze, i tak zostało: cisza, spokój, ci sami ludzie od wielu lat. 

 

P: Do tego wszyscy się znają. 

K: Dokładnie. Zawsze można polegać na sąsiadach, rodzina też mieszka niedaleko. W dużych miastach to tłok i wszyscy gapią się tylko w te komórki. 

 

P: Czy dostrzega Pan jakieś plusy życia w PRL-u w odniesieniu do dzisiejszych czasów?

K: Nie za bardzo. Tera się żyje po prostu lepiej. Niczego mi nie brakuje, no może tego, że dzieci się wyprowadziły i został mi duży, pusty dom. Syn mieszka w sąsiedniej wiosce, ale córka wyprowadziła się do Krakowa. Karierę robi, wie pan. Cieszy mnie, że udało jej się wyjechać do dużego miasta, zrobić studia, znaleźć porządną robotę. Kiedyś nie byłoby to takie łatwe.

 

P: Co może pan powiedzieć o prowadzeniu gospodarstwa domowego? 

K: O! Tera żem sobie przypomniał. Kiedyś przecie każdy miał u siebie krowy, kury, świnie.Wtedy wymienialiśmy się jedzeniem, kwitnął handel lokalny. Dzisioj na całą wieś może jedna osoba ma świeże jajka. Resztę można kupić w spożywczaku. 

 

P: Udało nam się znaleźć jakąś zaletę.

K: Ano. Żadne mleko ze sklepu nie smakuje tak, jak to prosto od krowy. 

 

 

 

Komunikacja
23 maja 2020, 19:57

 

Rozmowa z Renatą, rocznik '63

 

Patryk: Jak wspominasz czasy PRL-u pod kątem komunikacji i relacji międzyludzkich? 

Renata: Przede wszystkim ludzie ze sobą rozmawiali.

 

P: Teraz nie rozmawiają? 

R: Rozmawiają, ale głównie przez Internet i media społecznościowe. W naszej młodości komunikacja wyglądała zupełnie inaczej. Nie było telefonów komórkowych, Messengera ani Skype'a. Jeśli chciało się z kimś porozmawiać, trzeba było się z tą osobą spotkać. Nie jest to już popularna forma komunikacji w dzisiejszych czasach.

 

P: Uważasz, że jest to zmiana na gorsze? 

R: Na pewno wygląda to inaczej niż w PRL-u. Obecnie ludzie wychodzą z założenia, że rozmowy online zastąpią im rozmowy twarzą w twarz, a tak przecież nie jest. Oczywiście nie twierdzę, że ta forma komunikacji jest zła, ponieważ sama z niej korzystam. Uważam natomiast, że przez nią ludzie zatracili podstawowe zdolności komunikowania się między sobą. 

 

P: Czyli pod tym względem PRL miał przewagę nad obecnymi czasami?

R: Zdecydowanie. Regularnie spotykaliśmy się w stałej paczce znajomych, można nawet powiedzieć, że imprezy rozkręcały się z byle jakiego powodu. Teraz takie spotkania odbywają się sporadycznie, mniej więcej kilka razy do roku i nie są tak spontaniczne. Również spotkania rodzinne wyglądały inaczej. 

 

P: To znaczy?

R: Alkohol, ognisko, gitara i nic więcej do szczęścia nie było potrzebne. Dzisiaj obowiązuje zasada postaw się, a zastaw się. Imprezy z coraz bardziej wymyślnymi potrawami, wszystko musi być zaplanowane i zapięte na ostatni guzik. Gdzie tu radośc i spontaniczność? Nuda.

 

P: Dodajmy do tego, że w dzisiejszych czasach spoktania rodzinne często kończą się kłótniami.

R: Dokładnie. Kiedyś ludzie cieszyli się z tego, że mogą być razem i spędzać ze sobą czas. Słowo rodzina znaczyło bardzo wiele, a na ich członków zawsze można było polegać. Obecnie możemy się spotkać z  kłótniami o politykę, ktoś wybrzydza, że nie będzie jadł mięsa, bo jest wegatarianinem, ktoś jest na diecie, a inny nie toleruje laktozy. Zwariować można.

 

P: Można w takim razie stwierdzić, że kiedyś było lepiej. 

R: Kiedyś było lepiej. 

 

 

Zakłady pracy
15 maja 2020, 13:21

 

Rozmowa z Krzysztofem, rocznik '65

 

Patryk: Co można powiedzieć o zarabianiu pieniędzy w PRL-u?

Krzysztof: Było o wiele prostsze niż w dzisiejszych czasach.

 

P: Dlaczego?

K: Obowiązywał obowiązek pracy, co oznaczało, że praca była dla wszystkich i nie można było sobie pozwolić na niezarabienie pieniędzy.

 

P: Nie było bezrobocia?

K: Nie było, a nawet powiem więcej: pracy było więcej niż ludzi gotowych do jej podjęcia. 

 

P: Czy zakłady pracy zapewniały jakieś dodatkowe korzyści poza zarobkowymi?

K: Oczywiście. Mieliśmy bardzo bogaty pakiet socjalny, który obowiązywał w każdym miejscu pracy, niezależnie od stanowiska.

 

P: Co składało się na taki pakiet?

K: Między innymi paczki okolicznościowe, np. mikołajkowe lub na dzień kobiet. Oprócz tego zakład organizował wyjścia do teatrów, na koncery oraz kolonie dla dzieci pracowników. Były też tzw. wakacje pod gruszą.

 

P: Na czym one polegały?

K: Większe firmy miały własne ośrodki wypoczynkowe, do których pracownicy mogli się udać na urlop. Jeśli chodzi o koszty, były one naprawdę groszowe. 

 

P: Czy coś jeszcze przychodzi ci do głowy, jeśli chodzi o pozytywne aspekty pracy w PRL-u?

K: Autokar. Zakłady zapewniały pracownikom bezpłatny dojazd do pracy. Było kilka wyznaczonych przystanków, gdzie taki bus pracowniczy się zatrzymywał. Oczywiście po zakończeniu pracy również mieliśmy zapewniony transport. 

 

P: Widać wyraźnie, że zakłady pracy nie oszczędzały na pracownikach.

K: Gdzie tam! Pieniądze były rozdawane lekką ręką. Teraz nie ma tak kolorowo. Trzeba spiąć budżet, wszystkie wydatki dokładnie podliczyć i ciąć koszty, gdzie tylko można. 

 

P: Mimo wszystko obecnie chyba nie jest aż tak źle. 

K: Tak? To jak przebić to, że w PRL-u mieliśmy nawet własną orkiestrę zakładową? 

 

Polityka
07 maja 2020, 19:02

 

Rozmowa z Marianem, rocznik '40

 

Patryk: Trochę się świat zmienił od czasów Pana młodości, prawda?

Marian: Daj mi Pan spokój! Nie nadążam już za tym światem. Tyle się pozmieniało.

 

P: Na szczęście to rozmowa o okresie PRL-u, więc nie będzie Pan musiał wymieniać różnic pomiędzy Netflixem a HBO GO.

M: Całe szczęście. Co Pana najbardziej interesuje z tego okresu?

 

P: Jeden z najbardziej kontrowersyjnych tematów na świecie. Polityka.

M: Co tu dużo mówić. W PRL-u była jedyna słuszna partia polityczna – Polska Zjednoczona Partia Polityczna, w skrócie PZPR.

 

P: Nie było innych partii?

M: Były małe partie, które w ogóle się nie liczyły. Szło się na wybory i od razu było pewne, kto wygra.

 

P: Czy teraz nie jest trochę podobnie?

M: Teraz to idziemy na wybory i mamy kilka partii, na które możemy głosować. Natomiast jakie są te partie i co realnie mają do zaoferowania? Pozostawię to bez komentarza.

 

P: Jest jakiś aspekt, w którym polityka w PRL-u była lepsza niż ta obecna?

M: Brak konfliktów politycznych wśród ludzi. Była tylko jedna partia i nikt jej nie darzył szczególnym szacunkiem.

 

P: Wspólny wróg?

M: Dokładnie tak. Polacy mają dar do jednoczenia się w sytuacjach podbramkowych i gdy mają kogo nienawidzić i przeciwko komu walczyć. Plusem PRL-u było to, że sytuacja trwała wiele lat, więc i ludzie byli dłużej po tej samej stronie. Teraz kilka tygodni spokoju i ta sama jazda od nowa.

 

P: Obecnie mamy dwa główne obozy polityczne, które ze sobą walczą i obrzucają się błotem.

M: A kiedyś zjeżdżaliśmy do domu po robocie i wspólnie narzekaliśmy na PZPR. Teraz kłócę się z Jankiem za każdy razem. On Prawo i Sprawiedliwość, ja Platforma Obywatelska. Nie da się dojść do porozumienia.

 

P: Teraz to bardziej Koalicja Obywatelska.

M: No i jak tu za tym wszystkim nadążyć?

Dzieci
01 maja 2020, 10:34

 

Rozmowa z Barbarą, rocznik '52

 

Patryk: Co zapamiętałaś najlepiej z okresu PRL-u?

Barbara: Zdecydowanie szkolnictwo i wychowywanie dzieci.

 

P: Możesz proszę rozwinąć?

B: Mieliśmy dostęp do bezpłatnej i powszechnej edukacji, ale za to system kształcenia miał swoją ciemną stronę.

 

P: Czy chodzi o nauczanie historii?

B: Między innymi. Wiele faktów historycznych było przemilczanych, jak również przekazywano nam na każdym kroku propagandowe hasła i idee.

 

P: Czy mimo tego widzisz jakąś przewagę w tamtym nauczaniu w stosunku do dzisiejeszych czasów.

B: Oczywiście! Mieliśmy praktyczne lekcje, na których uczono nas szycia, cerowania, czy używania młotka. 

 

P: Dzisiaj o takich zajęciach można tylko pomarzyć w przeciętnej szkole.

B: Dokładnie. Potem kończy szkołę taki jeden z drugim i nawet nie umie obiadu ugotować, czy wbić gwoździa. My po zakończeniu szkoły byliśmy przygotowani do normalnego życia, a obecnie młodzież to wie tylko, jak obsługiwać komórki i Internet. 

 

P: Pomówmy w takim razie o posiadaniu dzieci w tamtym okresie. Czy w tym aspekcie były jakieś pozytywne zjawiska?

B: Przede wszystkim dostawało się od państwa wyprawkę na dziecko, a zakłady pracy organizowały darmowe kolonie oraz paczki mikołajowe. Teraz to tylko jakieś 500+, które nawet nie wiadomo, na co idzie.

 

P: Rozumiem, że jesteś przeciwniczką tego pomysłu?

B: Czy uważam, że powinno się wspierać finansowo rodziców zajmujących się dziećmi? Jak najbardziej, bo sama wiem, jaka to ciężka praca. Natomiast zamiast rozdawnictwa pieniędzy powinno się zainwestować w bogate i różnorodne pakiety socjalne, żeby mieć pewność, że pieniądze pójdą w 100% na dzieci. 

 

P: Ostatnie pytanie: czy twoim zdaniem w obecnych czasach możliwa jest sytuacja, w której matka poświęca się całkowicie wychowywaniu dzieci, a ojciec jest jedyną osobą pracującą?

B: Odpowiem w ten sposób: jestem pewna, że gdybym nie zrezygnowała z pracy i nie zajmowała się samodzielnie moimi dziećmi, nie wyrosłyby na takich porządnych ludzi. Żaden żłobek lub opiekunka nie zastąpi dziecku matki. Czy wyobrażam sobie, że rodzę teraz dziecko, zostaję w domu, a tylko mój mąż zarabia na nasze utrzymanie? Absolutnie nie.

 

P: W PRL-u byłoby to możliwe.

B: Zgadza się.