15 maja 2020, 13:21
Rozmowa z Krzysztofem, rocznik '65
Patryk: Co można powiedzieć o zarabianiu pieniędzy w PRL-u?
Krzysztof: Było o wiele prostsze niż w dzisiejszych czasach.
P: Dlaczego?
K: Obowiązywał obowiązek pracy, co oznaczało, że praca była dla wszystkich i nie można było sobie pozwolić na niezarabienie pieniędzy.
P: Nie było bezrobocia?
K: Nie było, a nawet powiem więcej: pracy było więcej niż ludzi gotowych do jej podjęcia.
P: Czy zakłady pracy zapewniały jakieś dodatkowe korzyści poza zarobkowymi?
K: Oczywiście. Mieliśmy bardzo bogaty pakiet socjalny, który obowiązywał w każdym miejscu pracy, niezależnie od stanowiska.
P: Co składało się na taki pakiet?
K: Między innymi paczki okolicznościowe, np. mikołajkowe lub na dzień kobiet. Oprócz tego zakład organizował wyjścia do teatrów, na koncery oraz kolonie dla dzieci pracowników. Były też tzw. wakacje pod gruszą.
P: Na czym one polegały?
K: Większe firmy miały własne ośrodki wypoczynkowe, do których pracownicy mogli się udać na urlop. Jeśli chodzi o koszty, były one naprawdę groszowe.
P: Czy coś jeszcze przychodzi ci do głowy, jeśli chodzi o pozytywne aspekty pracy w PRL-u?
K: Autokar. Zakłady zapewniały pracownikom bezpłatny dojazd do pracy. Było kilka wyznaczonych przystanków, gdzie taki bus pracowniczy się zatrzymywał. Oczywiście po zakończeniu pracy również mieliśmy zapewniony transport.
P: Widać wyraźnie, że zakłady pracy nie oszczędzały na pracownikach.
K: Gdzie tam! Pieniądze były rozdawane lekką ręką. Teraz nie ma tak kolorowo. Trzeba spiąć budżet, wszystkie wydatki dokładnie podliczyć i ciąć koszty, gdzie tylko można.
P: Mimo wszystko obecnie chyba nie jest aż tak źle.
K: Tak? To jak przebić to, że w PRL-u mieliśmy nawet własną orkiestrę zakładową?